Heinrich Kusch i podziemia Azji

fot. absent_friend_79, cc0

Austriacki speleolog, mający na koncie dziesiątki zbadanych jaskiń i zlokalizowanych w nich grobowców, świątyń i malowideł twierdzi, że władze Chin i Indii oraz buddyjscy mnisi strzegą dostępu do wielu zagadkowych miejsc


Arkadiusz Czaja, NŚ 3/2020

Ten urodzony w 1948 r. w Grazu speleolog, archeolog, historyk starożytnego Wschodu oraz autor bestsellerów w ciągu ponad pół wieku zbadał dziesiątki jaskiń, formacji skalnych i megalitów na całym świecie. Razem z żoną Ingrid dokumentował malowidła, eksplorował grobowce oraz świątynie mieszczące się w jaskiniach, z których wiele funkcjonuje do dzisiejszego dnia. Brał udział w ponad 30 wyprawach badawczych. Jest też wykładowcą, autorem licznych artykułów, ok. 160 prac naukowych i 10 książek.

Co najciekawsze, dr Kusch nie zamyka oczu i umysłu na odkrycia niepasujące do przyjętej przez uniwersytety wizji dziejów. Uznaje też, że w niektórych legendach dotyczących podziemnych struktur czy skarbów mogą kryć się ziarna prawdy, tym bardziej, że wiele jaskiń wciąż czeka na spenetrowanie i udokumentowanie. W prehistorii miały one dla ludzkości ogromne znaczenie, są więc swoistymi kapsułami czasu dla badaczy rekonstruujących nasze drzewo genealogiczne. O wielu odkryciach nie piszą jednak specjalistyczne periodyki i nie dowiemy się o nich z telewizji ani internetu.

Przeglądaj spis treści numeru 3/2020 lub zamów wersję elektroniczną NŚ

(…) W chińskiej prowincji Zhejiang znajdują się potężne podziemne hale o wysokości prawie 100 m, a ściany i sufit nie wyglądają na dzieło kogoś wyposażonego jedynie w młotek i dłuto. Równie niezwykłe są precyzyjnie wykonane rowki oraz kamienne schody o stopniach wysokich na ok. metr. Miejsce to odkryto dopiero po wypompowaniu wody. Nie mógł to być kamieniołom, ponieważ lokalny materiał nie nadaje się na budulec, szybko erodując na powierzchni. Kompleks nie mógł być również wykorzystywany w charakterze spichlerza, gdyż jest tam zbyt wilgotno. Uczeni nie mają pojęcia, kto go stworzył.

Jak wspomniano, badając podziemne struktury, Kusch często zwraca uwagę na legendy. Te związane z siecią tuneli na Bali (Indonezja) mówią o olbrzymie imieniem Kebo Iwa, który pazurami potrafił w ciągu jednej nocy drążyć kilometrowe korytarze. Na obecność ludzi w takich miejscach wskazują rysunki naskalne. Austriaka najbardziej interesują te, z których interpretacją nauka ma poważny problem. Ten pochodzący z jaskini Marodeo przypomina przykładowo zdjęcie rentgenowskie ciężarnej krowy. Na najbardziej spektakularne Kusch natrafił jednak w chińskiej jaskini, do jakiej dostał się pod nadzorem urzędnika. Malowidło ukazuje dwie postaci (…). Za nimi widać płonące miasto i uciekających ludzi, a niebie cztery latające talerze

To jedynie fragment artykułu. Pełną wersję przeczytasz w NŚ 3/2020 dostępnym także jako e-wydanie.