Ekspert od spraw niewyjaśnionych
W wizjerze 35 lat

Czeka mnie trudne zadanie, bo jak napisać o najważniejszym czasopiśmie ezoterycznym w historii Polski? Może zacznę od tego, że w 1990 roku potęgą były popularne kioski Ruchu. Małe, zabawne chatki w kształcie sześcianu, w których Polacy kupowali gazety, czasopisma, ale też bilety autobusowe, znicze, zapałki, zabawki czy inne drobiazgi. Miały one charakterystyczne ściany wyposażone w duże szyby, za którymi sprzedawcy rozkładali cały posiadany towar, chociaż miejsce główne zajmowały gazety i czasopisma. To właśnie w takim kiosku Ruchu, niedaleko mojego bloku na Saskiej Kępie (dzielnica Warszawy), zobaczyłem po raz pierwszy miesięcznik NIEZNANY ŚWIAT. Zaintrygował mnie tytuł, gdyż już wtedy – jako dwudziestoparoletni młody człowiek – bardzo interesowałem się właśnie nieznanym aspektem naszego życia.
I tak związałem się z NŚ
To były czasy, kiedy nie można było przejrzeć pisma przed zakupem, trzeba było zapłacić i wtedy sprzedawca przez małe okienko nam je podawał. I tak pewnego dnia stałem się szczęśliwym posiadaczem pierwszego w moim życiu egzemplarza NIEZNANEGO ŚWIATA. Pamiętam, że bardzo spodobało mi się poważne traktowanie takich zagadnień, jak życie po śmierci, UFO czy inne tematy z szerokiego spektrum zjawisk niewyjaśnionych. Bardzo kontrastowało to z tym, jak te rzeczy były przedstawiane w innych mediach, zwłaszcza w raczkujących w Polsce tabloidach. Nigdy nie przypuszczałem, że już wkrótce moje losy zwiążą się na stałe z NŚ, a ja sam stanę się jednym ze współpracowników tego zacnego miesięcznika.
Kiedy i jak poznałem legendarnego redaktora naczelnego i twórcę pisma Marka Rymuszko? Przyznam szczerze, że nie pamiętam. Mam nieodparte wrażenie, że znałem Go od zawsze. Podejrzewam, że po prostu pracując w Radiu Zet poszukiwałem eksperta od zjawisk niewyjaśnionych, a pierwszą osobą, która mi przyszła do głowy, był właśnie szef tego niezwykłego tytułu. Od tej pory już zawsze, biorąc do ręki NIEZNANY ŚWIAT, myślałem o dwójce sympatycznych i zawsze uśmiechniętych ludzi, czyli o Marku Rymuszko i Ani Ostrzyckiej (która teraz dzielnie po odejściu Marka do krainy światła prowadzi NŚ).
To właśnie z NŚ dowiedziałem się o kilku zagadnieniach związanych ze zjawiskami niewyjaśnionymi, o których wcześniej nie miałem zielonego pojęcia. Tam pierwszy raz przeczytałem o kręgach zbożowych, polskich miejscach mocy czy o wielkich postaciach tego świata, jak np. Sai Baba czy Wolf Messing. Gdy w 1995 roku ruszyłem z audycjami Nautilus Radia Zet, to właśnie posiadane przeze mnie egzemplarze ulubionego miesięcznika były dla mnie źródłem inspiracji. Kiedy pojawiała się chwila niepewności, o czym zrobić kolejny program, wystarczyło wziąć egzemplarz, otworzyć na dowolnej stronie i już problem był rozwiązany. Najbardziej lubiłem nagrywać samego Marka i po zmontowaniu nagranego materiału emitować go w ramach audycji. Najczęściej wyglądało to tak, że przyjeżdżałem do redakcji pisma lub do Muzeum Etnograficznego w Warszawie przy ul. Kredytowej, gdzie odbywały się cykliczne spotkania NIEZNANEGO ŚWIATA. To były czasy, kiedy wielka sala na kilkaset osób wypełniała się do ostatniego miejsca. Na jednym z posiadanych przeze mnie zdjęć, z mikrofonem w ręku, nagrywam rozmowę z Markiem Rymuszko właśnie po jednym z takich spotkań.

Eksperyment telepatyczny
Pisząc podsumowanie tych 35 lat, muszę wspomnieć o słynnym eksperymencie telepatycznym, który moja radiowa redakcja Nautilusa przeprowadziła razem z NIEZNANYM ŚWIATEM. Był bodajże 1996 rok, kiedy do Radia Zet przyjechała silna ekipa NŚ, czyli Ania Ostrzycka i Marek Rymuszko. W trakcie nadawanego na żywo eksperymentu Ania, posiadająca zdolności medialne, starała się przesłać w eter obraz, którym było zachodzące Słońce. Jakaż to była fajna audycja, słuchała jej dosłownie cała Polska! Potem zadaniem słuchaczy było przysłanie informacji, jaki obraz udało im się odczytać. Rezultaty przerosły wszelkie wyobrażenia. Pamiętam, że kilka osób praktycznie bezbłędnie narysowało Słońce, które było na rysunku użytym do eksperymentu. Potem w NŚ został opublikowany artykuł podsumowujący to doświadczenie, prezentujący listy od Czytelników NŚ i słuchaczy mojej audycji.
W latach 2001 i 2002 to właśnie na łamach NIEZNANEGO ŚWIATA pojawiały się relacje o Wylatowie i kręgach zbożowych, do dziś stanowiące dla mnie bardzo ważną część dokumentacji tej historii. Podsumowując te 35 lat pracy miesięcznika, muszę wspomnieć także o tym, że w jednym z numerów przeczytałem tekst o niezwykłym człowieku z Pomorza, który według autora miał mieć autentyczne zdolności do jasnowidzenia. Który to był rok? Początek lat 90. ub.w. Zainspirowany artykułem, pojechałem do Człuchowa, gdzie poznałem Krzysztofa Jackowskiego. Znajomość, czy wręcz przyjaźń z nim zawdzięczam więc w pewien sposób NŚ. Dziś media elektroniczne bezlitośnie wypierają tradycyjne pisma drukowane na papierze, i utrzymać się na rynku jest bardzo trudne. Tym bardziej kibicuję Ani Ostrzyckiej i zespołowi NŚ, gdyż to pismo jest absolutnie najważniejsze dla polskiego badania Nieznanego. Bo chciałoby się rzec: My wszyscy z niego!
Related Posts
-
Nasze wewnętrzne dziecko
Brak komentarzy | lis 24, 2021 -
Elektryczność w starożytności (?)
Brak komentarzy | cze 2, 2023 -
Spotkania Klubu Czytelników “Nieznanego Świata” w Wielkiej Brytanii
Brak komentarzy | kwi 7, 2016 -
Mity współczesnego świata – Spotkanie z Igorem Witkowskim (05.12.2022 r.)
Brak komentarzy | lis 26, 2022
About The Author
Admin
nieznanyswiat.uk@gmail.com