Poniżej prezentujemy fragment publikacji zamieszczonej w styczniowym NŚ (01/2017).
Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to, jak się odbija w mózgu słuchającego – mawiał. Czy właśnie dzięki temu potrafił porwać tłumy i po 125 latach niewoli wywalczyć niepodległość? Wydaje się, że na sekret mocy Józefa Piłsudskiego złożyły się: charyzma, strategiczny geniusz, perspektywiczne myślenie, a także doznania duchowe. Dlatego jego zasługi wobec kraju przebiły polityczne błędy.
Jogin i wizjoner z misją
Wygląda na to, że niewyjaśnione zjawiska psychiczne – jak je wówczas określano – od zawsze pasjonowały czułego na nie chłopca. W trakcie pięcioletniego zesłania na Syberię za udział w spisku zamachu na cara Aleksandra III, młody Piłsudski spotykał się z Rosjanami bardzo różnego pokroju: uczonymi, rewolucjonistami, sektantami, zbrodniarzami, kupcami, urzędnikami i chłopami – wspominała druga żona przyszłego Komendanta, Aleksandra Szczerbińska (1882 – 1963). – Tam też od jednej sekty nauczył się zatrzymywać bicie serca. Już będąc w Krakowie zademonstrował tę umiejętność przed jednym z lekarzy, który był tym przerażony; błagał go, aby nie powtarzał tego eksperymentu.
Zastanawiał się wtedy, jak ułoży się jego niepewny los, czy wróci do ojczyzny. Poszedłem pewnego razu do nędznej jurty, w której przebywała Cyganka, trudniąca się wróżbiarstwem, zamawianiem i leczeniem – zdradził swemu adiutantowi sędziwy już Marszałek. – Zachciało się popatrzeć w przyszłość. „Powróż, babo” – rzekłem. Cyganka nie dała się prosić. Coś tam mruczała, skrzeczała, wreszcie ujęła mnie za rękę. Gdy jednak spojrzała na dłoń, twarz jej się wykrzywiła strachem czy też zdziwieniem. Krzyknęła tylko: „Carom budziesz!” – i uciekła. Być może ta wizja – choć wtedy wydawała się niedorzeczna – podtrzymywała go na duchu w kolejnych, niełatwych latach walk i niewoli?
Tak czy inaczej Piłsudski czuł, że ma ważną misję do spełnienia. Potwierdził to pisarz Stefan Żeromski (1864 – 1925), który bywał w gościnnym, choć niezamożnym domu Marii i Ziuka Piłsudskich w Krakowie. W latach porewolucyjnej zawieruchy 1905 – 1906 zastał go kiedyś układającego pasjansa. Bojownik PPS siedział przy stole w… kalesonach, bo jedyne spodnie, jakie posiadał, właśnie cerowano. Wyjaśnił pisarzowi, że jeśli pasjans wyjdzie, to będzie to znaczyło, że w przyszłości zostanie… dyktatorem Polski.
Piłsudski lubił stawiać pasjanse, by się odprężyć po ciężkim dniu pracy. Mąż był zły na Wieniawę (adiutant Bolesław Wieniawa-Długoszowski – przyp. M.S.), który opowiadał, że w czasie kładzenia pasjansa wyzwala z podświadomości intuicję i nią się potem kieruje w postępowaniu i decyzjach – zdradzała Aleksandra. – Podobne wersje powtarzane także przez innych niezmiernie go zawsze irytowały. Wszystkie jego poczynania były następstwem wielkiej pracy mózgu, a nie dyktatem intuicji. Nie znosił tego słowa. Czasami miewał coś w rodzaju jasnowidzenia; wiedział, przeczuwał, miał niezachwiane przekonanie, że się nie myli. Ale to są rzeczy zupełnie innego rodzaju.
Był z pewnością wizjonerem. Samotność i monotonia życia w Magdeburgu nie nużyły męża wcale; żal mu tylko było marnowanego czasu. Żywa jego wyobraźnia potrafiła zaludnić mu nawet pustą celę. Jedno z popołudni spędził np. na przemyśleniu ataku dla wyzwolenia Wilna; kiedy indziej obmyślał konstytucję dla Polski – dodawała. Nic dziwnego, że gdy pewnej działaczki PPS, zabiegającej o utworzenie poradni lekarskich dla matek z dziećmi, Piłsudski nie mógł zainteresować powołaniem do życia Izb Pracy, stwierdził podrażniony: Widzi pani, ja patrzę inaczej, widzę rzeczy z 10 piętra, a Pani tylko z parteru, a najwyżej z pierwszego. Dlatego nie możemy się zrozumieć.
Józef i Aleksandra: pokrewne dusze
Także sama Aleksandra – wieloletnia towarzyszka w boju Piłsudskiego o pseudonimie Ola – doświadczała paranormalnych zjawisk.…
Więcej w styczniowym numerze NŚ (01/2017) str. 30 – 33.