Psychoterapia a poszukiwanie nowych lądów
– Czy psychoterapie bez duchowości mogą być skuteczne? – rozważa w swych książkach Łucja Szajda
Mamy do wyboru tyle różnych metod, które uczą jak żyć, funkcjonować w społeczeństwie, poprawiać relacje z innymi. A świat wokół nas nie staje się od tego lepszy.
Łucja Szajda – specjalistka psychologii klinicznej oraz certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień i współuzależnień, były wykładowca akademicki i biegły sądowy – sięga po wiele metod, m.in. hipnozę (ukończoną pod kierunkiem prof. Jerzego Aleksandrowicza), regresję hipnotyczną, Reiki, a także metody rozwoju duchowego wg Davida Hawkinsa. A wszystko po to, by pomóc pacjentowi w odkryciu prawdziwego Ja. Często ze zdziwieniem przechodzi on proces wyeliminowania poczucia niższości i beznadziejności, niskiej samooceny, by wejść na wyższy poziom świadomości. Z historii pacjentów wynika, że dochodzi wówczas do spotkania z Bogiem, Kimś, kto emanuje niezwykłą dobrocią, delikatnymi, kojącymi wibracjami.
Analizując, kontemplując przemyślenia autorki, dochodzimy do wniosku, że rozwój osobisty bez współpracy z Łaską jest niemożliwy. Psychoterapeuta zatem powinien być przewodnikiem duchowym prowadzącym nas przez proces rozwoju na całe nasze życie, do celu, którym jest MIŁOŚĆ i doświadczenie ŹRÓDŁA.
Rozmowy z Bogiem i nie tylko… cz. II, które ukazały się w czerwcu br., zostały poprzedzone przez dwie inne książki Łucji Szajdy – Nie ma przypadków oraz Rozmowy z Bogiem po polsku cz. I. To treści do kontemplowania.
Szajda najnowszą książkę dedykuje wszystkim osobom, które swoje cierpienie, traumy, odrzucenie, wyśmiewanie, dręczenie… wykorzystały – do rozwoju duchowego – wybaczenia, zrozumienia, jako doświadczenia i lekcji w drodze do domu, Boga w Sobie. To zarazem lekcja wiary, lecz nie religijności, sięgnięcie do czegoś, co może tworzyć potęgę DOBRA.
W tych słowach wyraża się wielka, a zarazem prosta prawda, że MIŁOŚĆ może przeprowadzić nas przez zawirowania codzienności. Dzięki temu czasem doznajemy Cudu. Ty wyznaczasz bowiem granicę cudu. Jeśli uważasz, że to możliwe – tak się stanie (Rozmowy z Bogiem po polsku, cz. I).
Łucja Szajda przyznaje, iż walka (zmaganie) Nieświatła ze Światłem trwa. Wielu ludzi budzi się jednak. Za D. Hawkinsem powtarza, że Wszechświat sprzyja tym, którzy podjęli decyzję, aby żyć w prawdzie, uczciwości, miłości i wybaczaniu. To okazja do uwolnienia się od obciążeń z obecnego życia, ale też tych wielowymiarowych. To czas uznania bezwarunkowej miłości i prawdy o nas, że mamy MOC Boga w sobie, jesteśmy JEDNOŚCIĄ. Trzeba tylko z samym sobą współpracować i mieć do siebie zaufanie, bo w polu energetycznym wszystkich możliwości jest opcja dla nas pozytywna. Sztuka, by to ją właśnie wybrać.
Mamy WOLNĄ WOLĘ. Zatem od nas zależy jaką LINIĘ ŻYCIA wybierzemy. NOWA ZIEMIA to przede wszystkim NOWY TY, NOWY JA. A więc obudzona NOWA ENERGIA: bezwarunkowej miłości, równości, bezinteresownego WSPÓŁDZIAŁANIA (!) To droga i wybór, jak żyć… Kim być… To my decydujemy ponosząc za tę decyzję odpowiedzialność (to na poziomie 200 w skali Hawkinsa rodzi się odwaga niezbędna do jego przekroczenia), decyzja konieczna, by pozbyć się, ściągającego nas w dół strachu, który służy do kontrolowania i manipulowania nami.
W różnych sferach naszego życia funkcjonujemy na odrębnych poziomach. Ich wypadkowa – także energetyczna – daje całkowity poziom świadomości danej osoby. Już wzrost o kilka punktów świadczy o znacznym wzroście osobistej Mocy. Przez stulecia zbiorowy poziom świadomości ludzkości utrzymywał się na 190. Na koniec XX w. wdrapaliśmy się zaledwie na poziom 204. Oznacza to jednak, że pracując nad sobą możemy piąć się w górę kumulując w nas światło.
– Na koniec wszystko będzie dobrze – zapewnia Christina von Dreien, ale to my poprzez pozytywne działania podwyższamy swoje światło, a jednocześnie światło ogólne. To sprawia, że zmieniamy się i wzrastamy, wraz z tym rośnie nasza MOC. Moc wygania mrok Światłem. Tylko czy starczy nam determinacji i odwagi, bo do tego ewidentnie trzeba odważyć się wyjść ze strefy pozornego komfortu.
Łucja Szajda uważa, że za misją jej Duszy w tym wcieleniu jest pomaganie innym na drodze do Oświecenia, a przychodzą do niej ludzie nieprzypadkowi. Dzieli się z nimi swoją wiedzą, wspiera, dodaje odwagi, ale też zostawia WYBÓR.
Gdy się rozejrzymy, widać, iż takich osób, będących Światłem i Przewodnikami dla innych, jest coraz więcej. Przybywa Przebudzonych. Rodzą się też wspaniałe, już przebudzone dzieci. Niestety często rodzice nie są jeszcze w stanie sprostać im w partnerstwie. Ewidentnie powoli kreuje się NOWY CZŁOWIEK, bardziej duchowy. To proces trudny, wymagający wysiłku, cierpliwości i swoistej pokory. A my, przyzwyczajeni w obecnych czasach do nieustannego pędu, chcielibyśmy szybko, natychmiast wskoczyć na NOWĄ ZIEMIĘ. Nie wiemy przy tym z jakimi determinantami przyjdzie się nam zmierzyć. Jednocześnie jednak, co nieustannie podkreśla w swych książkach Igor Witkowski, znaczna część społeczeństwa jest zafiksowana na starych schematach, prąc w sposób nieuświadomiony do samozagłady.
Niepokojący jest też brak tolerancji niektórych osób dla dróg poszukiwań innych, odmienności pewnych doświadczeń i odkryć. Często zdarza się, jak w przypowieści o spotkaniu ślepców ze słoniem, że jedni odkrywają potężne nogi, inni silną, giętką trąbę, kto inny cienki ogon lub wielkie uszy. A przecież wszystkie te tak różne elementy składają się na jedną wspólną prawdę.
Doświadczam tego od dziecka w kontaktach z Zaświatami. Puzzli przybywa, obraz staje się coraz pełniejszy, ale wraz z tym przybywa też pytań. Wciąż uczę się rozumieć kolejne docierające do mnie wizje, a wraz z nimi prawdy.
Niektórzy jednak przed laty – na bazie lektur (np. Roberta Monroe), wglądów, przekazów i przemyśleń stworzyli sobie wizję naszego funkcjonowania w Kosmosie / Wszechświecie / Uniwersum, a także zasad działania Zaświata / Zaświatów. Uznają ją za jedyną prawdziwą (dla nich słoń z przypowieści to tylko trąba). Nie dopuszczają odmienności doświadczeń duchowych innych osób, a także możliwości ich prawdziwości. Brak tu elastyczności poznawczej, tolerancji dla inności. A żadne skostnienie, usztywnienie poglądów nie służy postępowi, ale także prawdzie.
Wydaje się, że z jednej strony kurtyna między światami staje się cieńsza i częściej uchyla, a z drugiej – człowiek odzyskuje swoje naturalne, a zablokowane mu narzędzia percepcji.
Gdy zaglądamy za tę zasłonę (jak i za każdą inną), od naszej spostrzegawczości, wyobraźni i percepcji zależy, co zauważymy, a w ślad za tym zrozumiemy. Ponieważ odbywa się to głównie na bazie obrazu i emocji, pojawia się trudność w nazwaniu, określeniu tego. Tu potykamy się o kolejny próg nazewnictwa. A nie ma na to wypracowanej jednorodnej, jednoznacznej terminologii. Co dopiero mówić o bardziej złożonych kwestiach, jeśli nie ma zgodności, co do pól znaczeniowych takich pojęć jak: Kosmos, Wszechświat, Uniwersum. Dla jednych, wg Wikipedii, są zamienne, dla innych stanowią swojską hierarchię (?). Podobnie z DUCHEM, DUSZĄ (czy możemy rozmawiać ze swoją lub czyjąś Duszą? Jeśli tak, co z nią podejmuje dialog – ego, rozum? A co z tak istotnymi terminami jak: MOC, POTĘGA, SIŁA? Jak więc mamy dogadać się w trudniejszych kwestiach, np. kiedy Dusza wciela się w ciało? Jak długo może przebywać poza nim, aby nie utraciło życia? Czy Dusza po śmierci ciała nadal pozostaje bytem / istotą niezależną, zdolną do kreowania swojej formy materialnej w Zaświatach (może hologramu)? Czy łączy się ze swoim DUCHEM? Czy ta sama DUSZA może podzielić się i wcielić w więcej niż jedno ciało? Czy tłumaczyłoby to niezwykłą bliskość nieznających się wcześniej ludzi? A pytania mnożą się w ramach rozwoju naszego osobistego poznania i kontemplowania tego!
Pamiętając o słoniu, przyjmujmy z szacunkiem doświadczenia innych i wnioski z nich płynące, nawet jeśli są odmienne od naszych. Najważniejsze, by czuć ODWAGĘ, uwolnić się od strachu, odrzucić schematy, zobaczyć siebie prawdziwego, złożonego z wielu warstw i wymiarów. Łączyć MATERIĘ i DUCHA, NAUKĘ z DUCHOWOŚCIĄ. Wiedząc, że jest mrok, stawiać na Światłość, która go wypiera. Ci, co starają się nami manipulować, żyją luszem, na pewno nie są Dziećmi Światła, a MATRIX ma swoje granice.
Marek Rymuszko, i wielu innych, próbowało z Matrixem walczyć. Tej rundy chyba jednak nie można wygrać. Z niego po prostu należy próbować wyjść, jak przez przysłowiową dziurę w płocie. Nie wiemy jednak, co za nią znajdziemy. Wielu więc, mimo narzekań, nie zaryzykuje wyjścia ze strefy wątpliwego komfortu. Jak ktoś powiedział: Aby odkryć nowe lądy, trzeba najpierw stracić z oczu znany brzeg.
Related Posts
-
Helioterapia: zdrowie ze słońca
Brak komentarzy | maj 20, 2021
-
„Nieznany Świat” – spotkanie czytelników w Newcastle upon Tyne
Brak komentarzy | sty 22, 2023
-
Nieznany Świat 08/2023 (392)
Brak komentarzy | lip 21, 2023
-
Porozmawiajmy o komórkach nowotworowych
Brak komentarzy | cze 7, 2024
About The Author
Admin
nieznanyswiat.uk@gmail.com