Duch, który żyje

Graf. G. Altmann, Pixabay/CC0

Spektakularne doznania w czasie śmierci klinicznej zupełnie przewartościowały jej życie. Doświadczenie, podczas którego spotkała duchowego przewodnika i penetrowała zaświatowe domeny, zakończył się natknięciem na zagadkowy wir.


Alicja Ziętek, NŚ 11/2020

(…) O tym, jak wielkie znaczenie ma duch przekonałam się podczas doświadczenia śmierci klinicznej (ang. near death experience, NDE), kiedy nastąpiły we mnie niesamowite przewartościowania duchowe. Wcześniej miewałam wrażenie, że działam w oparciu o świadomość (rozumienie) oraz podświadomość (natchnienie). To drugie zaczęło pomagać mi w malarstwie. Obecnie w sprawa dla mnie najistotniejszych zawsze towarzyszy mi natchnienie, intuicja. Dziś nie boję się też mówić otwarcie o wizjach jako źródle informacji, które pomagają w rozwoju. Ułatwiły mi one zrozumienie własnych zdolność. Zrozumiałam, że jako człowiek jestem również swego rodzaju narzędziem otrzymującym i przekazującym informacje, a mózg posiada bardzo szerokie spektrum działania.

(…) Wielu ludzi doświadcza OBE (ang. out-of-body experience, pol. doświadczenie przebywania poza ciałem). Jedni uczą się tego na kursach, innym przydarza się spontanicznie. Często spotykam się z pytaniami na ten temat, jako że OBE występuje nierzadko podczas śmierci klinicznej. Wszelkie zmienione stany świadomości przypisywane są właśnie duchowi. Przynosi on z nich informacje, których nie da się zarejestrować w inny sposób, ważne są dla rozwoju jednostek i mas. Dzięki relacjom ludzi, którzy zajrzeli za kurtynę śmierci, zmienia się nasze postrzeganie, nie tylko odnośnie wartości życia, ale również istnienia innych wymiarów bytu.

Przeglądaj spis treści numeru 11/2020 lub zamów wersję elektroniczną NŚ

Rzeczywistość oglądana w NDE różni się jednak od ziemskiej. Nie ma tam czasu w naszym rozumieniu. Gdy podczas swojego doświadczenia lawirowałam w OBE między ludźmi, widziałam zegar na stacji Warszawskiej Kolei Dojazdowej. Zdałam sobie sprawę, że o tej godzinie kolejki nie kursują, więc nie mogę wrócić do domu. Właściwie to nie może moje ciało, poza którym przebywałam i z którego perspektywy oceniałam, co się ze mną dzieje. Przypomniałam sobie również, że podczas trwającej dwie doby śpiączki zwiedziałam Wszechświat, co w normalnym ujęciu (jeśli byłoby technicznie możliwe) trwałoby trudną do policzenia ilość lat.

Ludzie zainteresowani ezoteryką i nauką z pogranicza mają częsty problem ze zrozumieniem, jakie są losy ducha po śmierci. Nie ułatwiają tego religie – według starożytnych Egipcjan zaświaty są zupełnie inne niż te buddyjskie, a islam zna bardziej zmysłowe niebo niż chrześcijaństwo. Zróżnicowane relacje osób, które wróciły z tamtej strony tworzą jeszcze większy zamęt, gdy weźmiemy pod uwagę niektóre hipotezy na temat natury naszej rzeczywistości…

To jedynie fragment artykułu. Pełną wersję przeczytasz w NŚ 11/2020 dostępnym także jako e-wydanie.