Igor Witkowski: Prognozy dla Świata

Graf. G. Altmann, Pixabay/CC0

Przez trzy dekady nieustannych zmian i ewolucji mogliśmy do nich przywyknąć, jednak tym razem cywilizacja w formie, jaką znamy, stała się przeszłością, zaś przyszłość pozostaje wielką niewiadomą


Igor Witkowski, NŚ 10/2020

(…) Uderza mnie fakt, że w roku 1990 ludzie żyli wielkimi nadziejami, wynikającymi z przemiany ustrojowej, ale nie bardzo rozumieli przyszłość. Ich wyobrażenia były raczej projekcją oczekiwań nakreślonych przez filmy. Wszystkie sklepy miały być takie, jak Pewexy (perspektywa oszałamiająca), każdy miał stać się ajentem posiadającym kwiaciarnię lub szklarnię (w czasie PRL-u tak właśnie przedstawiała się recepta na przyzwoite życie) – i tyle. Nie potrafiono wyobrazić sobie, jakim naprawdę krajem ma być Polska, ani w jaką fazę wkroczył świat. Symbolem tego zagubienia stało się słynne hasło Samuela Huntingtonakońcu historii, które w rzeczywistości ukazywało jedynie powszechne niezrozumienie tej najbardziej doniosłej fazy ewolucji świata.

Ludzie milcząco przyjmują, przynajmniej w odniesieniu do dziejów cywilizacji, że przyszłość będzie nieco zmodyfikowaną przeszłością (co najlepiej ukazują filmy science fiction). Dlatego, jeśli zaczynają się dziać jakieś rzeczy naprawdę ciekawe, różne od tego, czego doświadczaliśmy wcześniej, na ogół ich nie dostrzegają. Zwłaszcza gdy mogą one zaburzać poczucie stabilności, które jest pewną podświadomą tęsknotą. Mimo że otwarcie w Polsce wolnego rynku i uwolnienie wymiany myśli w roku 1990 miało prawo wywoływać wizje pełne nadziei, to jednak rok ten można uznać zarazem za początek procesu, który doprowadził do tego, co jest obecnie.

Przeglądaj spis treści numeru 10/2020 lub zamów wersję elektroniczną NŚ

Nie zrozumiano nowych wyzwań, jakie zaczęły się pojawiać, ani śmiertelnie poważnych zagrożeń. W efekcie rozwijały się one w sposób nieskrępowany, aż doprowadziły do cywilizacyjnego (ale też duchowego) przesilenia. Dzisiaj jednak zaczynamy już widzieć, że istniało ich zaskakująco wiele – i że były niemal wszechobecne. Wynika to z opierania wyobrażeń dotyczących postępu na absurdalnych założeniach. Powszechnie funkcjonuje pogląd, że ludzkość się rozwija, ponieważ pojawiają się nowe wynalazki. Nikt jednak nie zadaje pytania, skąd bierze się rozwój.

(…)

W dotychczasowym świecie istniały niezliczone iluzje rozwoju, teraz jednak ich czar pryśnie w zderzeniu z twardą rzeczywistością. Obroni się jedynie wzorzec człowieka oparty na rozwoju świadomości, podobnie jak tego rodzaju edukacja – diametralnie odmienna od dotychczasowej. Jeśli to się zacznie, przepaść pomiędzy nową wizją, a stanem wcześniejszym będzie mogła tylko powiększać się.

Istotnym czynnikiem wzmacniającym ów trend do tworzenia nowego wzorca człowieka (człowieka Nowego Renesansu?) stanie się to, jakie wysiłki podejmą poszczególne kraje, aby wyjść z zapaści. Mam na myśli fakt, że oprócz drogi fundamentalnej będą wykorzystywane niemal wszystkie oferujące poprawę sposoby ratunku. Nie ulega wątpliwości, że nadziei będzie się szukać w połączonym zastosowaniu najnowszych technologii i techniki. Będzie się mówić o prawdziwej rewolucji i roztaczać wspaniałe wizje. Czy dzięki temu nastąpi faktyczny przeskok, to już inna sprawa…

To jedynie fragment artykułu. Pełną wersję przeczytasz w NŚ 10/2020 dostępnym także jako e-wydanie.