W szponach elektrosmogu

Zaprezen­towane w lat­ach 80-​tych ub. wieku wyniki badań nad dzi­ałaniem kancero­gen­nym pól elek­tro­mag­ne­ty­cznych wydają się wskazy­wać na zwięk­szone ryzyko zachorowa­nia na niek­tóre posta­cie chorób nowot­worowych u osób mieszka­ją­cych w pobliżu linii przesyłowych lub trans­for­ma­torów. Ale jest też inni niepoko­jący prob­lem: odd­zi­ały­wa­nia wspom­ni­anych pól na funkcjonowanie naszego mózgu.


Robert Buchta, 8/​2018

Szer­szy dostęp do tech­nologii mobil­nych, wzrost liczby stacji bazowych, powodują zwięk­sze­nie zanieczyszczenia środowiska sztucznymi polami elek­tro­mag­ne­ty­cznymi wyso­kich częs­totli­wości. Nowoczesne tele­fony komórkowe mają nada­jniki o mocy 2W, ale nie pracują w sposób ciągły. Każdemu abo­nen­towi na danej częs­totli­wości przy­dzielana jest jedna z ośmiu szczelin cza­sowych (TDMATime Divi­sion Mul­ti­ple Acces). Dzięki tej tech­nologii śred­nia moc naszego tele­fonu zostaje obniżona z 2W do 0,25W. Co prawda, komu­nikacja ze stacją bazową rozpoczyna się z maksy­malną mocą, lecz urządze­nie GSM posi­ada układ jej automaty­cznej reg­u­lacji, który dopa­sowuje tę moc do aktu­al­nych warunków, gwaran­tu­ją­cych bezbłędną łączność. Innymi słowy: im więcej kre­sek pokazuje wskaźnik mocy syg­nału na ekranie, tym mniejsza jest moc, z którą pracuje nasz tele­fon.

⇒ Przeglą­daj SPIS TREŚCI numeru 8/​2018

W przy­padku tele­fonii komórkowej poruszamy się w obszarze wyso­kich częs­totli­wości, a jakąś część mocy wyt­warzanej przez urządze­nie absorbuje ludzkie ciało. Jest ona przek­sz­tał­cana w ciepło, pod­grze­wa­jące głównie naszą głowę i mózg. Sami badacze mówią, że inter­pre­tacja obser­wowanych zjawisk nasuwa wiele trud­ności, gdyż efekty dzi­ała­nia pól elek­tro­mag­ne­ty­cznych są na ogół słabe, przemi­ja­jące. Jed­nak nie można też wyk­luczyć, że – jak pisze Beata Szu­fli­towska (artykuł Dmucha­jąc na zimne, „Wiedza i Życie”, nr 12 z 2010 r.), pewne, niewykry­walne uszkodzenia tkanek orga­nizmu człowieka mogą kumu­lować się, skutku­jąc po lat­ach na przykład chorobą nowot­worową. Zapewne nie bez powodu sztuczne pola elek­tro­mag­ne­ty­czne zostały zal­ic­zone przez Świa­tową Orga­ni­za­cję Zdrowia (WHO) do Grupy 2B (jako możli­wie rakotwórcze).

W życiu codzi­en­nym mamy do czynienia również z polami o niskiej częs­totli­wości, gen­erowanymi przez linie przesyłowe, prze­mysłowe i domowe urządzenia elek­tryczne oraz insta­lacje elek­tryczne, przez które płynie prąd o częs­totli­wości 50 Hz. Silne pola elek­tro­mag­ne­ty­czne o nis­kich częs­totli­woś­ci­ach indukują w ciele człowieka prądy wirowe, których natęże­nie jest pro­por­cjon­alne do ilości zaab­sorbowanej energii. Przy gęs­tości tych prądów powyżej 100mA/​metr kwadra­towy drażnione są nerwy i mięśnie. Do wyin­dukowa­nia tak dużych prądów potrzebne są jed­nak bardzo silne pola. Beata Szu­fli­towska w swoim artykule pisze, że nawet pod linią wysok­iego napię­cia pole jest za słabe, aby wywołać takie efekty. To tylko teo­ria, a jak to wygląda w praktyce?

(…)

Zaprezen­towane w lat­ach 80-​tych ub. wieku wyniki badań nad dzi­ałaniem kancero­gen­nym pól elek­tro­mag­ne­ty­cznych wydają się wskazy­wać na zwięk­szone ryzyko zachorowa­nia na niek­tóre posta­cie chorób nowot­worowych u osób mieszka­ją­cych w pobliżu linii przesyłowych i trans­for­ma­torów. Z treści Raportu Drapera (Ger­ald Draper, Tim Vin­cent, Mary E. Kroll, John Swan­son, Child­hood Can­cer in Rela­tion to Dis­tance from High Volt­age Power Lines in Eng­land and Wales: A Case Con­trol Study, BMJ 04/​06/​2005) wynika, że dzieci mieszka­jące w odległości mniejszej niż 600 m od linii wysok­iego napię­cia częś­ciej cho­rują na nowot­wory krwi…

To jedynie frag­ment artykułu. Pełną wer­sję przeczy­tasz w 8/​2018 dostęp­nym także jako e-​wydanie