Słów parę o zmartwychwstaniu – esej polemiczny

DUCHOWOŚĆ XXI WIEKU
Przeczytasz w 7 min.
Graf. Jo Justino, Pixabay.com

A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa (Jezusa) z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha (Rz 8,11) – tak apostoł Paweł zapowiada dzień wskrzeszenia z martwych tych, którzy pozostali wierni Panu. Zarazem ma to być dzień Sądu Ostatecznego nad żywymi i umarłymi. Według doktryny katolickiej przyszłe zmartwychwstanie człowieka miałoby oferować mu nowe ciało – ciało chwalebne, czego przykładem ma być właśnie ciało zmartwychwstałego Jezusa

Czym jednak dokładnie miałoby być owo ciało chwalebne, to temat na rozległą analizę i polemikę. Przypomnijmy jedynie, że katolicy uważają za ważne, iż człowiek nie tyle ma ciało, co jest ciałem. Przytaczane w związku z tym wyjaśnienia nie są zatem wolne od wewnętrznych sprzeczności i racjonalizacji własnego sposobu rozumowania. Ale taka jest wiara. Nic też dziwnego, że myślący racjonalnie i przyzwyczajeni do filozofowania Grecy wyszydzali Pawła z Tarsu. Idea biblijnego zmartwychwstania nie podobała się też gnostykom, dla których cielesność należała do sfery ciemności i zła, a zmartwychwstanie pojmowali na sposób duchowy.

Myśl o zmartwychwstaniu ma długą historię, narodziła się jeszcze przed judaizmem i późniejszym chronologicznie chrześcijaństwem. Pojęcie to odnajdujemy w mitach i religiach świata starożytnego, choć wówczas nie odnosiło się ono do eschatologii związanej z człowiekiem, jak ma to miejsce w przypadku religii abrahamowych (judaizmu, chrześcijaństwa i islamu). U starożytnych Egipcjan, Greków, w zaratusztranizmie czy w hinduizmie, wskrzeszenie z martwych dotyczyło jedynie bóstw i półbogów: rozszarpany na kawałki i porozrzucany po całym Egipcie Ozyrys zostaje przywrócony do życia, by stać się bogiem uniwersalnym, sędzią zmarłych i wcieleniem faraonów, Zaratustra z kolei ma się narodzić ponownie z dziewicy, po to, by zaprowadzić porządek w świecie. Kiedy uważnie przyglądamy się strukturze starożytnych religii, skojarzenia z chrześcijaństwem, z postacią Boga-człowieka i z paruzją, same się narzucają. 

Współczesny biblista kataloński, badacz staroegipskich tekstów i były ksiądz Llogari Pujol (ur. 1939) w książce Jezus 3000 lat przed Chrystusem. Faraon zwany Jezusem1 dowodzi zadziwiających zbieżności znanej z Ewangelii historii Jezusa Chrystusa, z życiem faraonów. Faraona także uznawano za syna Bożego, narodzonego z dziewicy (teogamia) oraz za pośrednika między Bogiem a ludźmi. Faraon także zmartwychwstaje, by wstąpić do nieba i dokonuje cudów. Warto przyjrzeć się tej szczególnej analizie, by posiąść wiedzę o własnej wierze. Z kolei inny badacz, profesor religioznawstwa porównawczego Gustav Mensching (1901−1978), w jednej ze swoich fundamentalnych prac, synami Bożymi nazywa postaci zasłużone dla historii ludzkiej duchowości, wymieniając Jezusa obok Kriszny, Buddy, Lao-Tse, Konfucjusza, Zaratustry, Mahometa, Platona, Mojżesza, Mistrza Eckharta, Jakoba Böhmego i innych. Co więcej – jak sam podkreśla – czyni to w myśl słów apostoła Pawła, który synami Bożymi nazywał ludzi twórczych i napełnionych Duchem Bożym, a więc w sensie konkretnym, a nie czysto mitologicznym.2

Dalsza treść jest płatna

 

Czytaj bez ograniczeń

Odblokuj treści
(najczęściej zadawane pytania)